wtorek, 13 marca 2012

     Wypadałoby zacząć przygotowywać się do egzaminu B2 z angielskiego. Egzamin już za rok i chciałabym zdać go z satysfakcjonującym mnie wynikiem. Na moje (nie)szczęście uczelnia przeprowadza taki egzamin na koniec 5 semestru i muszę go zdać, aby zaliczyć przedmiot i otrzymać dyplom inżyniera.

     Obecnie mój poziom to raczej B1. Potrafię się porozumieć w prostych życiowych sytuacjach, większość rozumiem gdy słucham radia albo czytam. Jednak gramatyka i swoboda wypowiedzi kuleją. Ostatnio na zajęciach z angielskiego mieliśmy opisać krótko nasz ulubiony budynek. A ja tylko modliłam się w duchu, żebym nie musiała odpowiadać. Nie wiem dlaczego, przecież doskonale wiedziałam, że opisałabym Sydney Opera House. Po prostu bałam się, że pomylę jakiś czas albo zaakcentuję nie tą sylabę co trzeba.

     W czasie zagranicznych wyjazdów jakoś prościej mi się otworzyć i dogadać. Ponieważ wiem, że dana osoba popełnia błędy tak samo jak. Wtedy pozbywam się tego strachu przed mówieniem.

     Na zajęciach jest inaczej. Jesteśmy ciągle oceniani, a kobieta do znudzenia poprawia nasz akcent. Czasem wtrąca, że nie damy sobie rady w życiu, nie zaliczymy egzaminu i nie znajdziemy dobrej pracy. Tylko nas demotywuje, bo po co się uczyć skoro z góry jesteśmy skazani na niepowodzenie. Niestety zmiana grupy nic nie da, gdyż ta kobieta uczy cały mój rok. Muszę się z nią jakoś przemęczyć przez najbliższe II semestry.
Wiem, że ona mnie nie przygotuje do tego egzaminu. Dlatego powinnam coś sama zmienić i zacząć działać.

     Plan nauki już opracowałam i zamieściłam w zakładce języki teraz tylko trzeba go wcielić w życie i na bieżąco weryfikować :)  Trzymajcie kciuki, żeby się udało :)

wtorek, 6 marca 2012

    Od jakiegoś czasu przeglądam różne blogi o samorozwoju, produktywności i tym podobnych tematach. Wszędzie czytam, że deklaracje publiczne mobilizują człowieka do działania. Bo przecież wstyd się przyznać do porażki i wtedy człowiek z większą determinacją dąży do celu.

     No to w końcu i ja założyłam sobie bloga. Taki mój mały prezent urodzinowy ;) Bo dzisiaj skończyłam 22 lata. Najwyższy czas dojrzeć i wziąć się za swoje życie. Mam nadzieje, że ten blog mi w tym pomoże. Da mi większą motywacje do działania i pomoże dążyć do realizacji postanowień. Będzie dokumentacją wszystkich sukcesów i porażek. Skrycie liczę na to, że dacie mi wielkiego kopniaka w chwilach zwątpienia ;)

A racji tego, że do tej pory nie robiłam postanowień noworocznych to wymyśle sobie je na 23 rok życia:
  • Przygotować się do egzaminu B2 z angielskiego.
  • Wytrwać przy nauce włoskiego. - ostatnio trochę zaniedbałam ten język
  • Wyrobić sobie nawyk ćwiczenia co najmniej 3 razy w tygodniu. - przez pewien czas ćwiczyłam regularnie
  • Systematyczna nauka i praca nad projektami na uczelnie. Utrzymanie średniej powyżej 4,0.
  • Odbyć praktyki/staż w firmie związanej z moją branżą.
  • Nadal podróżować. (co najmniej jedna mała podróż + jedna duża)
  • Przeczytać 12 książek dla przyjemności.
  • Nauczyć się obsługi ArchiCAD’a i SketchUp’a.
  • Przestać nadużywać trybu auto w aparacie :) czyli zacząć myśleć i korzystać z możliwości sprzętu, który posiadam.
  • Nauczyć się gotować przynajmniej 2 zupy i 2 inne dania ;) (2/2, 2/2)
  • Wyrobić sobie nawyk picia wody niegazowanej i spożywania mniejszej ilości niezdrowego jedzenia.
  • Zacząć dbać o ciało (kremy, peelingi, balsamy i te sprawy ;)
  • Odłożyć 1000zł na czarna godzinę (z racji tego, że nie pracuje, a studiując nadal mieszkam z rodzicami uzbieranie takiej kwoty jest wielkim wyzwaniem, szczególnie gdy koleżanka co chwile namawia na kolejną wycieczkę :)
  • Pora dojrzeć. Zacząć podejmować odpowiedzialne decyzje i zachowywać się jak kobieta, a nie rozkapryszona nastolatka. (Narzeczony się ucieszy :P a rodzice mniej bo dla nich nadal mam 15 lat, ale co się im dziwić skoro na tyle wyglądam ;)
  • Przestać zaniedbywać życie towarzyskie i od czasu do czasu odpocząć od Narzeczonego na rzecz babskich wieczorków i weekendów :)
  • Spełnić marzenie i w końcu dojechać na koncert Coldplay. Podobno do 3 razy sztuka więc teraz musi się udać. Nie ważne czy to będzie ten koncert w Warszawie, czy w Pradze, Monachium, Turynie, Paryżu czy nawet na końcu świata, po prostu muszę być i koniec kropka.
Z czasem każdy punkt rozwinę w osobnych postach. Jest to mój pierwszy blog więc proszę o wyrozumiałość :) Jednak mam nadzieje, że będzie mi tu dobrze i na słomianym zapale się nie skończy ;)

(aktualizacja 6.03.2013)