poniedziałek, 31 grudnia 2012

    Na wszystkich blogach pojawiają się teraz podsumowania roku, ale u mnie takiego nie będzie. Ponieważ w tym roku nie robiłam postanowień noworocznych, tylko dopiero postanowienia z okazji moich urodzin więc wtedy dopiero pojawi się podsumowanie.

   Muszę powiedzieć, że ten rok był pełen niespodzianek. I mimo kilku nieprzyjemnych incydentów zaliczam go do bardzo udanych :) 
Sztokholm, po drodze do Vasa Muzeum
    Jednak grudzień się dzisiaj kończy, więc pora podsumować ten miesiąc. Od początku wiedziałam, że będzie bardzo pracowity i magiczny. Nie miałam czasu tu zaglądać ponieważ gonią mnie terminy na studiach i mimo, że wrzuciłam pełną mobilizację oraz mało sypiałam nadal mam zaległości. (aktualizowałam na bieżąco  notkę)
Sztokholm, ulica Norrbro
     Spotkała mnie też niesamowita niespodzianka. Otrzymałam darmowy bilet do Szwecji. Koleżanka zapłaciła za niego kilka złotych, ale 2 dni przed wylotem się rozchorowała i takim cudem wylądowałam na 3 dni w Sztokholmie. Była to moja pierwsza samotna podróż i pierwszy raz odważyłam się na couchsurfing. Nie był to mój pierwszy pobyt w stolicy Szwecji, dlatego poruszanie się po mieście nie sprawiało mi problemu. Podczas gdy Annika (dziewczyna, u której nocowałam) była w pracy, ja ponownie odkrywałam piękno tego miasta i wędrowałam po znanych mi uliczkach. Annika podpowiadała mi gdzie i co warto zjeść. A wieczory spędzałyśmy razem. Pokazywała mi wtedy miejsca, w które zazwyczaj nie zapuszczają się turyści. Drugiego dnia zabrała mnie nawet na urodziny swojej koleżanki z pracy. Dawno nie spotkałam się z tak otwartymi ludźmi. Mam nadzieję, że te znajomości przetrwają choćby tylko wirtualnie. Był to mój jeden z lepszych wypadów w moim życiu, a już na pewno najbardziej spontaniczny.
Sztokholm, widok z Lilla Värtan na Skeppsholmen
     Święta tak jak planowałam były magiczne. Już od początku miesiąca starałam się wprowadzić w domu świąteczną atmosferę. Piekłam pierniczki, robiłam stroiki i kupowałam prezenty. Te kilka dni spędzone w gronie rodzinnym pozwoliły mi odpocząć i zapomnieć o natłoku zajęć.
     Nie wykonałam wszystkich zaplanowanych na grudzień zajęć, ale jestem zadowolona. Mimo wszystko ten miesiąc był bardzo efektywny. I mogę powiedzieć, że był kwintesencją tego roku. Taka wisienka na torcie :)

A teraz uciekam na prywatkę do znajomej :)

     Przy okazji życzę wam wszystkim udanego Sylwestra oraz żeby nadchodzący rok 2013 był jeszcze bardziej produktywny :)  

P.S.
Zdjęcia są mojego autorstwa. 

4 komentarze:

  1. Kurcze...tej Szwecji to troszkę zazdroszczę...Czy kiedykolwiek Annika była u Ciebie czy znalazłaś ją przez portal couchsurfingu?

    Wszystkiego dobrego z okazji 2013 roku:)

    Pozdrawiam,
    Lasub

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Anniki trafiłam przez przypadek :) bo jak już pisałam bilet dostałam od znajomej, która często korzysta z couchsurfingu i to ona znalazła Annikę :)

      Usuń
  2. Wszystkiego dooobrego ;))) na nowy rok, wielu pomyslow i determimnacji przy realizowaniu ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Super grudzień, zwiedzanie jest świetne. Cieszę się na mój marcowy Berlin.

    OdpowiedzUsuń