Jutro nasza
„cudowna anglistka” (o tym jaka ona jest wspaniała tutaj) wymyśliła sobie
kolokwium zaliczeniowe. Nie byłoby to nic dziwnego (bo koniec semestru się
zbliża) gdyby nie fakt, że napisała nam o tym maila w piątek, a na nasze pytanie
z jakich zagadnień dokładnie to będzie odpowiedziała „z angielskiego, całego”.
Bardzo miło z jej strony tym bardziej, że nie sadzę żeby chociaż ona sama znała
„cały angielski” ;) No ale przekonamy się jutro co tym razem ciekawego dla nas
przygotowała. Mam nadzieje, że moja intensywna weekendowa powtórka coś da i
wynik będzie powyżej 65% ;)
I udowodnię kobiecie,
że egzamin zdam i to nie tylko na tyle żeby zdać ;D Mam troszkę ponad pół roku
czasu na doszlifowanie wszystkiego, więcej słuchania i czytania, no i
oczywiście gramatyka.
Jak dobrze,
że za miesiąc już wakacje ;) jakoś tak na samą myśl nabieram energii i
motywacji. Aż chce się żyć ;) jeszcze tylko obrona projektu budowlanego, kilka
zaliczeń i oczywiście sesja…
Ale będzie
dobrze ;) Musi być!
0 komentarze:
Prześlij komentarz