piątek, 4 października 2013

Obiecałam fotorelację, a słowa trzeba dotrzymywać. Korzystam z chwili gdy schnie farba i przeglądam setki zdjęć zrobionych podczas ostatniego wyjazdu. I przenoszę się z powrotem do słonecznej Chorwacji. 
Jest 1 września 0:32 w nocy. Kilka minut temu odebrałyśmy ostatnią z "babeczkowego teamu" i przekraczamy granicę polsko-czeską w Cieszynie. Do pierwszego celu zostało 775 km, według GPSa powinnyśmy dojechać w niecałe 7 godzin. GPS się mylił, nie przewidział remontu alpejskiego odcinka autostrady w Austrii. Ostatecznie po 11 godzinach podróży dotarłyśmy do Slunji, które było naszą bazą wypadową do Jezior Plitvickich. 
Slunji, a dokładniej jego stara część - Rastoke to malownicza osada młynów i niezliczonej ilości wodospadów. Spowodowane jest to tym, że rzeka Slunjcica wpada do płynącej niższym korytem (o około 20-50m) rzeki Korany.  
Widoki są prześliczne, co dziwne człowiek osiedlając się tam wcale nie zniszczył tego krajobrazu, ale dodał mu uroku. Domy i młyny na małych wysepkach połączone są między sobą mostkami, a spacerujący człowiek ma wrażenie, że czas się zatrzymał.
Następnego dnia pobudka o 7 i jak najszybciej zbieramy się do Plitvic. Do wyboru jest kilka tras, o różnym stopniu trudności i długości. My ambitnie podeszłyśmy do rzeczy i wybrałyśmy najdłuższą (przeznaczona na 6-8h, ale moim zdaniem to chyba biegiem) tylko trochę ją modyfikując i urozmaicając. Polecam tak jak my na wędrówkę przeznaczyć cały dzień, żeby wszystko na spokojnie zobaczyć, popodziwiać piękno natury i porobić zdjęcia. 
Przecież nie chodzi o to, żeby odhaczyć kolejną atrakcję, tylko zachwycić się pięknem natury. Park Jezior Plitvickich znajduje się w Górach Dynarskich i jest wpisany na listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. 
Turkusowe jeziora krasowe, krystalicznie czysta woda, liczne wodospady i jaskinie. Po prostu raj na ziemi. 
Obcowanie z przyrodą zawsze ładuje mi akumulatory, a takie widoki naładowały je chyba na cały rok :) Zmęczone, ale zadowolone położyłyśmy się spać. A już następnego dnia miałyśmy do przejechania prawie 400 km, żeby w końcu zatrzymać się nad Adriatykiem. Ale o tym to już w kolejnej części fotorelacji :)

2 komentarze: